Loopovisations are looped improvisations, or improvised loops. A loop is a way to cre- ate a rhythmic perpetuum mobile or endless soundscapes, mechanically repeated sound sequences or ever changing panoramas. A sound can be sustained indefinitely or molded into a multilayered, vigorous crescendo. Nevertheless, the album features more than loops and improvised pieces; for the most part it includes compositions scored with utmost precision. What binds the entire collection together is the sound of electric guitar – an instrument rarely heard in symphony halls and infrequently used by composers as it is strongly associated with the so-called popular music. Yet the capabilities of electric guitar are exciting: the instrument offers a vast range of tones, it readily invites experimentation and electronic mutation of sound. Electric guitar amplifies sounds generated by any object placed on the strings – be it an egg slicer or kalimba; when connected with a metal rod, the strings become one organism now pulsating in unpredictable ways, much like a ring modulator; pulled in a particular manner, a string will produce more than one sound at a time, whereas rubbing it with a metal stick will result in a continuous, uninterrupted sound; by using a bow we can play a guitar like a cello. All that, topped with the possibilities offered by real-time electronic sound processing, shows us how a rather modest instrument can be turned into a self-sufficient sound factory. That, however, is just an extension to the conven- tional, noble sound of the guitar. And isn’t the music’s most important task to evoke emotions, spaces and tones through sounds? Every single note should say something important and be sincere.
Zapętlone improwizacje, improwizowane pętle. Za pomocą pętli można stworzyć rytmiczne perpetuum mobile, ale także niekończące się dźwiękowe pejzaże; mechanicznie powtarzające się sekwencje oraz zmieniające się nieustannie krajobrazy. Można zatrzymać dźwięk, by trwał w nieskończoność, lub z jednego dźwięku zbudować wielowarstwowe, żywiołowe crescendo. Na tej płycie znajdą się jednak nie tylko pętle i utwory improwizowane. Większą jej część stanowią kompozycje precyzyjnie zapisane. Łączy je jeden wspólny element – gitara elektryczna. Instrument ten nie jest częstym gościem w filharmoniach, kompozytorzy wykorzystują go stosunkowo rzadko. Brzmienie gitary elektrycznej zbyt mocno kojarzy się z tym, co określa się mianem „muzyki rozrywkowej”. A przecież jest to instrument o fascynujących możliwościach, ogromnym bogactwie barw, łatwo poddają- cy się wszelkim eksperymentom dźwiękowym i elektronicznym przekształceniom. Dźwięk przedmiotu położonego na strunach – np. siekacza do jaj czy kalimby – jest przez nie amplifikowany; struny połączone metalowym pręcikiem stają się jednym organizmem i zaczynają drgać w sposób nieprzewidywalny, na zasadzie modulatora kołowego; szarpiąc strunę w odpowiedni sposób, można sprawić, by generowała ona więcej niż jeden dźwięk na raz; pocierając ją metalowym prętem, można wydobywać dźwięki niekończące się; użycie smyczka pozwala grać na gitarze jak na wiolonczeli. Jeśli dodać do tego możliwości, ja- kie daje elektroniczne przetwarzanie dźwięku gitary na żywo, okaże się, że ze skromnego instrumentu można stworzyć samowystarczalną fabrykę dźwięków. A jest to jedynie dodatek do szlachetnego, tradycyjnego brzmienia. A przecież najważniejsze jest to, by dźwiękiem tworzyć emocje, przestrzenie, kolory. Każdą nutą mówić coś ważnego, i zawsze mówić szczerze.